Dzięki "Into the wild", historię Chrisa McCandless'a poznały miliony widzów. Wielu z nich (w tym
mnie) zainspirowała do zmian, skłoniła do refleksji. Ten skromny człowiek wstąpił do
najznakomitszego panteonu - nieśmiertelnych. Pozostanie w wielu sercach, mimo że jego już nie
bije. Myślę, że jest to niewątpliwy sukces, nie w rozumieniu nagromadzonych bogactw, czy sławy.
Fenomen polega na tym, że Christopher porusza i będzie poruszał ludzkie dusze jeszcze przez długi
czas.