Początek był bardzo obiecujący i tajemniczy. Było OK aż do momentu gdy przedostali się przez ten mur. Co to miało być w ogóle? Ten film to takie nieudolne połączenie "Mad Maxa" z "Ucieczką z Nowego Jorku" + "Duchy Marsa" + "Resident Evil" + "Braveheart - Waleczne serce". Uniwersum tego filmu jest tak bardzo pop*ierdolone, że całość jest niesmaczna. W momencie jak zobaczyłem tych rycerzy i ludzi w zamku żyjących jak w średniowieczu to miałem już tego dosyć. Ale z litości obejrzałem do końca, zresztą największą przyjemnością w tym filmie było chyba tylko podziwianie wdzięków jakie pokazała Rhona Mitra w tym obcisłym ubraniu. Reszta aktorów też nie pokazała nic nadzwyczajnego. Takie znane nazwiska jak Bob Hoskins czy Malcolm McDowell - który zawsze gra bad guy'ów, ale tutaj zagrał jakiegoś cienkiego bolka - nie dodały atrakcyjności temu filmowi. Mówię przecież - tutaj dobry był tylko początek filmu, fabuła rozwijała się dosyć tajemniczo + odpowiednia muzyka w tle (bo później już muzyka była okropna) + zdjęcia w ciemno-niebieskich odcieniach. A później? Później mamy jakichś dzikusów i degeneratów, którzy byli po prostu głupi i nawet nie przerażający jak to w serii "Mad Max" i jakichś rycerzy na koniach jak z "Braveheart" - no ale wiadomo, Brytyjczycy jako współtwórcy tego filmu musieli dop*ierdzielić jakiś charakterystyczny element jak ze średniowiecza już kompletnie psując film. W ogóle nie rozumiem dwóch rzeczy! Jak to możliwe, że ci degeneraci na początku filmu, którzy żyli w tych ruinach nieopodal muru zdołali zabić cały oddział tego przeszkolonego wojska wysłanego na akcję, ale już wystarczyło aby 3 osoby z tego oddziału kompletnie nieuzbrojone i wymęczone walką dało sobie radę w pokonaniu całego zamku tych średniowiecznych-dzikusów z mieczami i końmi. No i druga rzecz - co to był za tunel ze skrzyniami, po co to tam umieścili i jak niby to wszystko tam zebrali. No i co do cholery tam robił Bentley? Jak mnie wkurzają takie kryptoreklamy w filmach... Ciekawe ilu idiotów kupiło Bentleya po obejrzeniu tego dennego filmu.
Ten film to nieporozumienie. Bardzo się na nim zawiodłem. Moja ocena: 3/10.
Nawet brutalne sceny choć było ich dużo nie były w stanie mnie zadowolić. Już lepiej było popatrzeć na atrakcyjne wdzięki niektórych aktorek. W głównej roli Rhona Mitra (im starsza to ładniejsza), ta z kolcami na głowie wytatuowana laska tego degenerata i dwie panny tańczące na scenie gdzie ten łysy degenerat trzepał je po tyłku. Tak, dla tych scen warto było przeczekać całą resztę tego badziewia.
Wszystko napisałeś, ja dodam że reżyser powinien trzymać się jakiejś sensownej treści a wrzucił np średniowieczny zamek co pogrążyło do cna ten film. Kupa straszna dałem 4 ze względu na ciało głównej bohaterki.
Fabuła już u swych podstaw nie dawała nadziei, że coś z tego będzie. Następuje zamknięcie strefy, później ludzie niby wymierają. To co w takim razie powstrzymywało ludzi od prowadzenia badań na miejscu, by znaleźć lek na wypadek, gdyby wirus powrócił? Nikt nie zorganizował nawet żadnych przelotów obserwacyjnych? No, a gdy w końcu odkryli, że jednak w strefie przeżyli ludzie, to chyba jednym z pierwszych skojarzeń powinno być - może są odporni? Ale po co? Lepiej szukać dziada, który zajął zamek, obwołał się królem, a swoich poddanych mianował rycerzami...