Recenzja filmu

Zapaśnik (2008)
Darren Aronofsky
Mickey Rourke
Marisa Tomei

?Ta ciota, Cobain, wszystko zniszczyła?

Darren Aronofsky i zapasy? What the... o co chodzi? Jakoś nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Amerykanin kręci filmy ważne, sugestywne, a jak już ponosi klęski, to jest to jakże piękna - patrz
Darren Aronofsky i zapasy? What the... o co chodzi? Jakoś nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Amerykanin kręci filmy ważne, sugestywne, a jak już ponosi klęski, to jest to jakże piękna - patrz "Źródło" - katastrofa! Czego szuka w opowieści o starym zapaśniku, w filmie podpisanym jako dramat sportowy? W tym temacie nie sposób pokazać cokolwiek nowego. Można. Udowadnia to już pierwsze ujęcie. Niby typowy obrazek z szatni po stoczonej walce, ale jak się przyjrzeć bliżej, to nic się nie zgadza. Potężnie zbudowany facet siedzi sam, nikt nie świętuje, nie podchodzi i ściska w geście triumfu. Pod ławą leżą jakieś zabawki, dziecięce samochodziki. Kamera skupia się na plecach ciężko oddychającego człowieka. Tak będzie i później. W tym filmie dominują ujęcia zza głównego bohatera, kamera przesuwa się, obejmuje pozornie nieważne przedmioty. By jak najrzadziej pokazywać twarz Mickey'a Rourke? A właściwie maskę, jak z koszmaru. Nie jestem jakimś wielkim fanem tego aktora. Pewnie dlatego, że lata 80. w moim odczuciu nie były zbyt dobre, nie tylko dla kina. Za co Ram by mnie pewnie solidnie sprał - tytuł tej recenzji to kwestia przez niego wypowiedziana. Kto by pomyślał, że jeden z większych przystojniaków tamtej dekady przypomni o sobie w taki sposób? Już w "Sin City" igrał ze swoim wizerunkiem sprzed lat, jednak dopiero w "Zapaśniku" idzie na całość. I nie sposób oprzeć się wrażeniu, że korzysta ze swoich prawdziwych, poza ekranowych, doświadczeń. 15 lat temu próbował zrobić profesjonalną karierę bokserską i trochę nie wyszło. Gra naprawdę dobrze, choć charakteryzacja - mam nadzieję, że charakteryzacja - zdaje się go czasem ograniczać. Zdarzają się w tym obrazie słabsze momenty, kiedy w ruch idą stare klisze. Jest i striptizerka w roli ukochanej wojownika (Marisa Tomei tego Oscara w 1993 roku dostała zasłużenie), i odtrącona córka (Evan Rachel Wood). Ram cierpi na ciężką chorobę, więc w ostatniej scenie... Jednak sposób realizacji nie pozwala przejść obok niego obojętnie. To najbardziej stonowany film Aronofsky'ego i jest to zabieg udany. Ekstrawagancka jest praca kamery, ale reszta charakteryzuje się stylową prostotą, nawet walki. Bez stroboskopów, dzikich barw, dudniącej muzyki, odjazdów. I dobrze. Ta historia mogłaby tylko na tym stracić. Czyżby Amerykanin - co jego bohaterowi nie do końca się udało - dojrzewał? W tym przypadku może mieć to nie tylko pozytywne konsekwencje, ale kto wie? Jak się zastanowić, to ten film ma tyle wspólnego ze sportem co amerykańskie zapasy. Czyli nic. Wrestling to widowisko, gra pozorów, show. Jednak rany, blizny, obrażenia są prawdziwe. Czy nie o tym marzy każdy filmowiec? Z czegoś co nie jest prawdą, stworzyć coś co poruszy, zrani publikę? Różnica jest zasadnicza. Rany widzów są co najwyżej emocjonalne, Ram obrywa naprawdę. Nawet jeśli to jego wybór, jego własna wina.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Randy "Ram" Robinson niegdyś był gwiazdą wrestlingu, jednego z amerykańskich sportów narodowych. Dziś... czytaj więcej
Co prowadzi bohatera filmu do dramatycznego finału? To pytanie, moim zdaniem, podstawowe i dlatego... czytaj więcej
"Wolna Amerykanka" to mieszanka stylów walki oraz konfrontacja różnych jej odmian. Też ma znaczenie walka... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones