Recenzja filmu

Ostatni samuraj (2003)
Edward Zwick
Tom Cruise
Ken Watanabe

Zmarnowana opowieść o nadzwyczajnych Samurajach

Bardzo lubię epickie opowieści, a osoba samuraja ostatnio zafascynowała mnie po obejrzeniu filmu sensacyjnego "Ronin" podczas klasowej wycieczki do Niemiec w szkolnym autokarze. Dlatego też
Bardzo lubię epickie opowieści, a osoba samuraja ostatnio zafascynowała mnie po obejrzeniu filmu sensacyjnego "Ronin" podczas klasowej wycieczki do Niemiec w szkolnym autokarze. Dlatego też ucieszyłam się, że powstaje o nich film i to z udziałem samego Toma Cruise'a. Byłam pewna, że będzie to wspaniała, poruszająca i bardzo dobrze zrealizowana historia typu "Tańczący z wilkami". Niestety zawiodłam się... Film opowiada historię porucznika, który ma za zadanie szkolić japońską armię za przyzwoite (a nawet bardzo przyzwoite) honorarium. Niestety podczas starcia słabo jeszcze wyszkolonych Japończyków ze sprawnymi, dzikimi Samurajami Japonia ponosi klęskę (prościej mówiąc tchórzy), a nasz bohater zostaje wzięty do niewoli. Sprawy nie mają się jeszcze tak źle, gdyż porucznik, czyli tytułowy "ostatni samuraj", powoli zżywa się z Samurajami, poznaje ich zwyczaje, tradycje, sztuki walki, a oni akceptują jego. Wtedy decyduje się on zostać w wiosce samurajskiej i wspomagać ich siły zbrojne... Pomysł scenarzystów, czyli Johna Logana, Edwarda Zwicka (reżysera) i Marshalla Herskovitza był niezły i zapowiadał się obiecująco. Niestety został zmarnowany. Film za bardzo się dłuży. Jest typowo hollywoodzki, pompatyczny, przesłodzony. Wszystko wydaje się dosyć dziwne i nierealne, a scena ostatniej walki choć poruszająca, to trochę irytująca. Film Edwarda Zwicka ma jednak dwie dobre strony - muzykę Hansa Zimmera (speca od takich wspaniałych ścieżek dźwiękowych jak "Gladiator" czy "Pearl Harbor") i zdjęcia Johna Tolla, które niekiedy są urzekające. Co do kreacji Toma Cruise mam podzielone zdanie. Z jednej strony naprawdę się starał, nauczył się władać mieczem, mówić trochę po japońsku i zapoznał się z tradycjami Samurajów, ale z drugiej był czasem denerwujący i za bardzo w hollywoodzkim stylu. Bardzo dobrą kreację wodza Samurajów stworzył jednak Ken Watanabe, który dostał za tę rolę nominację do Oscara, co też jest niezaprzeczalnym plusem filmu. "Ostatni Samuraj" był typowany przez niektórych Oscarowym pewniakiem. Dostał jednak tylko cztery nominacje i ani jednej statuetki. Trochę szkoda takich starań i nadziei autorów, ja jednak mam nadzieję, że w przyszłości Edward Zwick dwa razy się zastanowi, zanim zaangażuje się w realizację tego typu filmu, który mógłby być dziełem sztuki.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zawsze fascynowały mnie inne cywilizacje, ich styl życia, zwyczaje oraz kultura. Szczególnie zaś... czytaj więcej
Wbrew pozorom nie jest to słodki, amerykański film, lecz wielka, epicka opowieść. Stworzona w sposób... czytaj więcej
Może trochę zbyt dużo mówiło się o tym filmie, jako o "pewniaku do Oscara". Realizatorzy zrobili koło... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones